Zatem jak powiedzieć dziecku o rozwodzie rodziców i jak przygotować się do takiej rozmowy? Rozmowa o rozwodzie a wiek dziecka Rodzice często zastanawiają się, jak powiedzieć 5 letniemu dziecku o rozwodzie. Określenie wieku pociechy nie jest tutaj bez znaczenia, ponieważ młodsze dzieci znacznie lepiej radzą sobie z takimi informacjami.Rozwód to ciężki czas dla całej rodziny Ogólnie rzecz biorąc, rozwód lub separacja z parą to doświadczenie, które może powodować dyskomfort i frustrację osób dotkniętych chorobą, w tym dzieci. Przyczyny separacji mogą mieć negatywne konsekwencje dla dzieci lub młodzieży, ponieważ ich rola jest jedynie bierna , a stają się ofiarami, gdy zachowanie rodziców podczas separacji jest niewłaściwe. W wielu przypadkach rozwód rodziców jest najlepszą alternatywą, jaką można przeprowadzić, zwłaszcza jeśli para wpada w pętlę częstych kłótni, dlatego decyzja o separacji nie zawsze jest dla dzieci negatywna. Jednak gdy między rodzicami dochodzi do ciągłych separacji i pojednania, zwykle pojawiają się u dzieci negatywne emocje , ponieważ żyją one z nadzieją, że związek zostanie wzmocniony lub z frustracją, że w każdej chwili ich rodzina może się rozpaść. Separacja nie zawsze jest negatywna dla dzieci, ale późniejsze zmiany są Kiedy dochodzi do separacji pary, zmienia się charakterystyka rodziny i wszyscy jej członkowie są zmuszeni do reorganizacji swoich praw, obowiązków i relacji rodzinnych, aby osiągnąć odpowiednią adaptację . Kiedy dzieci z rozdzielonej pary są w wieku młodzieńczym W okresie dojrzewania poczucie straty objawia się zachowaniem, okazywaniem nastolatkowi nieco buntu, odczuwaniem pustki, trudnościami z koncentracją itp. Reakcje te są jednak zwykle powszechne w okresie dojrzewania, ponieważ wiążą się z poczuciem utraty dzieciństwa, a wraz z nim bezpieczeństwa, jakie zapewnił ten etap. Z drugiej strony, gdy nastolatek staje w obliczu separacji lub rozwodu z rodzicami, doświadcza szeregu znaczących reakcji emocjonalnych i behawioralnych, takich jak: – Presja przy podejmowaniu decyzji : niektóre dzieci są uwarunkowane przez rodziców, aby decydować, z kim chcą mieszkać i kiedy odwiedzą rodzica znajdującego się poza domem rodzinnym. Czasami nie stają po stronie żadnego z rodziców i zachowują się w sposób odpowiedzialny i „dorosły”, rozumiejąc separację z najlepszą możliwą postawą. – Utrata dzieciństwa : może się zdarzyć, że jeśli para ma więcej niż jedno dziecko, nakładają na swoje dzieci większe obowiązki w stosunku do młodszego rodzeństwa i są przedmiotem roszczeń wyrażonych przez jednego z rodziców, że są w sytuacja emocjonalnie zależna. Każdy nastolatek reaguje inaczej, ale często ma wiele obaw – Konflikty wewnętrzne : czasami fakt dzielenia czasu, spędzania go z obojgiem rodziców, może powodować konflikt między chęcią zobaczenia rodzica, z którym nie mieszkają, a kontynuowaniem planów z przyjaciółmi i kolegami. W niektórych przypadkach nastolatek wpada w złość, a jego reakcją jest wyładowanie irytacji z powodu rozłąki z rodzicami poprzez częste kłótnie. – Troska o pieniądze : niektóre nastolatki wykorzystują sytuację rozwodową, wywierają presję na rodziców i sprawiają, że czują się źle, aby zrekompensować im większą hojność materialną. – Większa świadomość : młodzież lepiej rozumie sytuację separacji i mogą pojawić się negatywne zachowania, gdy ich rodzice zwiążą się z nowymi partnerami. Może nawet pojawić się zazdrość o nowego partnera jednego z rodziców. – Pojawienie się zachowań internalizujących : odmowa komunikacji, wycofanie, introwersja, lęk itp. – Lub uzewnętrznione zachowania : kradzież, zażywanie narkotyków, przemoc wobec rówieśników itp. – Uczucie wewnętrznego dyskomfortu , które może objawiać się problemami ze snem lub koncentracją, obniżonymi wynikami w nauce, uczuciem apatii i słabą motywacją do osiągnięcia itp. – Życie w sytuacji rozwodowej może wywołać u nastolatków dwa rodzaje lęku : albo strach przed nawiązaniem długotrwałych związków romantycznych, albo potrzebę znalezienia partnera na całe życie, z powodu strachu przed poczuciem samotności, generowaniem konformizmu w obliczu związku i potrzeba nawiązania nowego związku w przypadku rozstania. Jak można uniknąć lub zmniejszyć te efekty? Nieuniknione jest, że nastolatka doświadcza negatywnych emocji, gdy dochodzi do rozłamu między rodzicami. Jak każda istota ludzka przed jakąkolwiek zmianą, będzie potrzebował czasu adaptacji, który należy uszanować. Jednak, jak wspomniano powyżej, kluczowy jest sposób, w jaki rodzice radzą sobie z separacją, aby nastolatek mógł przejść przez tę zmianę z jak najlepszym nastawieniem. Aby to zrobić, podajemy szereg wskazówek, które uważamy za odpowiednie, gdy para z dorastającymi dziećmi rozwodzi się: 1. Pierwszym krokiem jest nawiązanie rozmowy z nastolatkiem na temat zerwania, które nastąpi między rodzicami. Ważne jest, aby ta rozmowa odbyła się na kilka tygodni przed przeprowadzeniem całego postępowania rozwodowego, chociaż młodociany może podejrzewać o separację, wygodnie jest, aby [quotei] Dzieci znały przyczyny zerwania [/quoti] czują, że są wziął pod uwagę. Komunikacja rodzinna jest kluczem do ich konsolidacji i zapewnienia emocjonalnego bezpieczeństwa ich dzieciom. Ponadto wpłynie na radzenie sobie z emocjami, umiejętność, którą nastolatek musi nabyć, akceptując trwały charakter separacji, stawiając czoła gniewowi lub wściekłości, że nie był w stanie nic zrobić, aby naprawić sytuację i, co najważniejsze, zrozumieć zerwanie relacji jego rodziców. 2. W kwestiach, które go dotyczą, rodzice muszą zawsze brać pod uwagę opinię nastolatka, czyniąc go współsprawcą dynamiki rodziny , która rozwinie się po rozpadzie. 3. Oboje rodzice muszą być zawsze dostępni, aby pomóc swoim dzieciom w podejmowaniu własnych decyzji, nawiązywaniu aktywnego słuchania i wzbudzaniu wspólnej refleksji. Innymi słowy, okazuj solidne zaufanie w przypadku jakichkolwiek pytań lub pytań, które pojawiają się w umysłach twoich dzieci, zapewniając je, że ich potrzeby zawsze będą zaspokojone . 4. Przyczyny zerwania powinny być podane wprost, bez obwiniania żadnego członka rodziny. Jeśli wady rodzica wyjdą na jaw, ważne jest, aby podkreślić również jego pozytywne cechy. Nastolatki bardzo cenią szczerość, jaką okazują rodzice, i zrozumieją powody, dla których dochodzi do separacji. Pomoże im to uznać, że nowa sytuacja jest najlepszym rozwiązaniem problemu, którego nie da się rozwiązać w żaden inny sposób. Dzieci muszą zobaczyć, że wciąż mogą liczyć na oboje rodziców we wszystkim 5. Najlepszą adaptacją do nowej sytuacji dla nastolatka jest brak konfliktów czy sporów między ukochanymi przez niego osobami. Dlatego zachęcamy do korzystania z dialogu w celu wyjaśnienia osobistych zainteresowań rodziców, unikając w ten sposób wszelkiego rodzaju dyskusji. 6. Wiele badań podkreśla, jak ważne jest, aby dzieci mogły nadal liczyć na oboje rodziców i współpracować ze sobą w tym, co ich dotyczy. Dlatego z jednej strony należy utrzymywać regularny i częsty kontakt z rodzicem opuszczającym dom rodzinny, az drugiej utrzymywać relacje z dwojgiem rodziców, chyba że jest to szkodliwe ze względu na ryzyko lub realną szkodę dla dzieci. 7. Niedopuszczanie, w miarę możliwości, do zmiany codziennej rutyny nastolatka, zarówno w domu, jak iw szkole. Może to zwiększyć poczucie straty, dezorientacji i napięcia. 8. Nie zapominaj o zachowaniach lub postawach, na które nie wyrażano zgody przed separacją, unikaj zachowań nadopiekuńczych lub permisywnych , ponieważ może to generować u nastolatka zachowanie kapryśne i wymagające. Nie wszyscy z nas są przygotowani do radzenia sobie z trudnymi sytuacjami w najlepszy możliwy sposób. Wielu rodziców czuje się zagubionych, jeśli chodzi o leczenie swoich dzieci. Ważne jest, aby nie czuć się winnym zaistniałej sytuacji i zawsze pamiętać, że rozstanie pary nie powinno wpływać na relacje z dziećmi, ponieważ sposób, w jaki cierpią z powodu rozbicia rodziny, zależy od zachowania, które twoi rodzice manifestują się w domu. Mój mąż chce rozwodu i chce wnieś sprawę o rozwód za porozumieniem stron. Nie rozumiem, dlaczego chce rozwodu, nie wiem, co jest powodem jego decyzji o rozwodzie. Ciągle wyjeżdża, gdy go pytam dokąd, mówi, że to nie moja sprawa. Mamy dwoje dzieci: starsze (14-letnie) jest niepełnosprawne, młodsze (9 lat) jest zdrowe. Konflikty między rodzicami obciążają dziecko nadmiernie. Doraźnie skutkują koszmarami nocnymi, trudnościami w nauce, złym zachowaniem. W dłuższej perspektywie bywają przyczyną problemów w dorosłym życiu. Jak zadbać o dzieci w sytuacji rozwodu rodziców, mówią coach Magdalena Macyszyn i psycholożka Michalina Gajewska, właścicielki Family Coaching. Kiedy powiedzieć dzieciom, że rodzice się rozstają? MM: Z pewnością nie wtedy, gdy rodzice nie radzą sobie z emocjami. Ludzie będący w trakcie rozwodu mają czasem skłonność do radykalnych działań: konfrontacji, gier emocjonalnych, zmiany miejsca zamieszkania. Dzieci ich nie potrzebują. Dlatego nie warto przeprowadzać z nimi poważnych rozmów, kiedy sami nie jesteśmy na nią gotowi. Ale może się okazać, że długo nie będziemy, a dzieci nie wiedzą, co się dzieje… MG: Tak się zdarza, dlatego warto pamiętać, że brak informacji i niepewność powodują, że same tworzą sobie obraz sytuacji, czując się zagrożone. Niewiedza jest gorsza niż najgorsza informacja. A jeśli rodzice się już podejmą decyzję o rozwodzie, to jak zacząć taką rozmowę? MG: Nieważne – jak, ważne, żeby razem. Młodszym dzieciom powiedzmy, że się już nie kochamy i będziemy mieszkać oddzielnie. Starszym, nastolatkom, że czeka nas rozwód. Najlepiej nie robić tego bezpośrednio po kłótni czy przepychance, tylko wtedy, kiedy będzie to już sprawa przegadana. Jeśli konflikt trwa i niczego jeszcze nie da się ustalić, wyjaśnijmy, że rozgrywają się teraz trudne sprawy. Co w trakcie rozstania jest dla dzieci najgorsze? MM: Konflikt i wrogość. Dzieci w takim klimacie funkcjonują źle. Moczą się w nocy, źle się uczą w szkole, bywają agresywne lub wycofane. I zwykle właśnie wtedy zaniepokojeni tym rodzice trafiają do nas. To moment, kiedy zapala się im czerwone światło. MG: Rodzicom czasami ciężko jest zrozumieć, że wciągają dzieci w konflikt mówiąc: „tatuś nas zostawia” albo „ja mamę kocham, ale to ona zadecydowała o rozstaniu”. Dzieci nie są w takich sprawach partnerami, a rodzice próbują w ten sposób przeciągnąć je na swoją stronę. Czego absolutnie nie wolno robić? MM: Obwiniać partnera i mówić o nim źle w obecności dzieci. Powoduje to konflikt lojalnościowy, bo dzieci kochają i mamę, i tatę. Czują się rozdarte, sadząc, że muszą dokonywać wyboru między nimi. Chronienie dzieci polega też na tym, by nie wikłać ich w konflikty, które są sprawą dorosłych. Warto mówić: „my się już nie kochamy, ale was bardzo i to się nie zmieni”. MG: Rodzice czyniący z dzieci partnerów w konflikcie wplątują je czasem w tzw. głuchy telefon: „tato, a mama powiedziała, że ty bardziej kochasz swoje nowe dziecko, skoro jesteś z nim nie z nami”. To fatalnie wpływa nie tylko na emocje dziecka, ale przede wszystkim na jego rozwój. A jeśli my tego nie robimy, ale partner tak? MG: Nikt nie może odpowiadać za drugiego dorosłego człowieka, którego emocje sprawiają, że sam zachowuje się jak skrzywdzone dziecko. Przynajmniej jedna ze stron powinna być spokojna i stabilna. Nie mamy wpływu na to, co zrobi partner, ale można wziąć odpowiedzialność za to, co samemu zrobi się dzieciom. Jeśli na przykład matka mówi, że chce uświadomić synowi lub córce, jak źle zachowuje się ich ojciec, to wspólnie zastanawiamy się, z kim innym dorosłym mogłaby swoje sprawy przegadać, by uwolnić swoją konfliktową energię. Szukamy „źródełka mocy”, tego, co pomoże jej przetrwać ten czas, po to, by wracając do domu nie obciążała tym swoich dzieci. Żeby mogła przeczytać im bajkę i upewniać, że je kocha, bez względu na to, co się dzieje. Dzieciom należy tłumaczyć trudności z perspektywy „ja”, a nie w rodzaju: „wasz ojciec/wasza matka to a tamto”. My zawsze pytamy: „jak wobec tego konfliktu czują się wasze dzieci, bo historie, które państwo opowiadacie są o was”. Tłumaczymy, że dzieci, zanim w wieku 9 – 12 lat rozwiną umiejętność abstrakcyjnego myślenia, nie są w stanie zrozumieć problemów małżeńskich swoich rodziców. Co gorsza nieświadomie biorą za nie odpowiedzialność, przypisując sobie winę, której nie są w stanie unieść. Z jej powodu mogą cierpieć przez resztę życia. Czyli najpierw trzeba zadbać o siebie, by we właściwy sposób przeprowadzić dzieci przez tę zmianę? MM: Zdecydowanie tak! Rodzice zastanawiają się jak chronić dzieci, tymczasem najpierw powinni zadbać o siebie. Tylko stabilny rodzic jest w stanie udzielić wsparcia swojemu dziecku. Magdalena Macyszyn jest coachem, mentorem, trenerem biznesu i doradcą, a prywatnie żoną, mamą siedmioletniego syna. Michalina Gajewska jest psychologiem dziecięcym. Również ma rodzinę: męża i dwie córki. Magda i Michalina wspólnie prowadzą firmę Family Coaching. Pomagają klientom rozwijać się, zadbać o swoje rodziny i prawidłowy rozwój dzieci. Osobowość dyssocjalna, do której zaliczany jest typ osobowosci socjopatycznej, według klasyfikacji chorób ICD-10 to zaburzenie osobowości charakteryzujące się lekceważeniem zobowiązań społecznych, nieliczeniem się z uczuciami innych, znaczącą niewspółmiernością pomiędzy zachowaniami a obowiązującymi normami społecznymi.
fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS Zmarnowałem życie. Ta myśl przyszła mi znienacka do głowy w najmniej spodziewanym momencie, kiedy wpatrywałem się w okna domu teściów, starając się wtopić w tłum na przystanku. Niestety, przyzwyczajony do realiów ruchliwej warszawskiej ulicy, nie wziąłem pod uwagę miejscowej specyfiki przepływu ludności. Na przystanku było przyjemnie tłoczno, dopóki nie przyjechał autobus. Potem zostałem sam, widoczny na tle pustej wiaty jak czyrak na czterech literach. Odruchowo skuliłem się, wciągnąłem uszy pod kołnierz skórzanej kurtki i zerknąłem w kierunku rodzinnego domu Pauli. Nic, cisza, firanki ani drgnęły. Nie zauważyli mnie. Uspokojony wyprostowałem się powoli i zrobiłem w tył zwrot. Droga wiodła prosto jak strzelił, miałem do pokonania ze 200 metrów odkrytego terenu, zanim skryję się między zabudowaniami. „Co za zadupie, nie ma nawet gdzie się schować” – pomyślałem zirytowany. Przyspieszyłem kroku, czując, że mam plecy rozmiarów płachty na strzelnicy. Na pewno byłem celem ciekawskich spojrzeń. W takiej miejscowości nic się nie ukryje. A ja nie chciałem, żeby Paula i teściowie wiedzieli, że kręcę się w pobliżu, tym bardziej że sam nie wiedziałem, po co tu przyjechałem. Ja chciałem gnać do przodu Paula nazywała to miejsce sennym, urokliwym miasteczkiem. Lubiła je, nie pozwalała mi nawet źle myśleć o miejscu, gdzie się wychowała, a co dopiero nazywać je zadupiem. Uświadomiłem sobie, że przekroczyłem linię, bo jej nie ma i nigdy nie będzie. Ze mną nie będzie. Zrobiło mi się ckliwie, o mało się nie rozkleiłem. To cholerne miasteczko tak na mnie działało! Było zbyt ciche jak na moje potrzeby. W ciszy lepiej słychać, wszystko wyłazi na wierzch. A ja wcale tego nie chciałem. Więc skąd myśl, że zmarnowałem życie? Formalnie rzecz biorąc, nadal byłem mężem Pauli, rozwód nie został jeszcze orzeczony, sprawa utknęła w sądzie i przeciągnęła się z powodu ograniczeń związanych z pandemią. Nie zamierzałem jej blokować. Paula odeszła, mając moją pełną zgodę. Zrobiła pierwszy ruch, ale ktoś musiał. Nasze małżeństwo powoli przechodziło do historii, przestaliśmy się rozumieć, mieliśmy inne cele na oku. Ona utknęła w marazmie dni podobnych jeden do drugiego, ja gnałem naprzód jak sprinter. Nie mogła dotrzymać mi kroku. Powodem była moja praca, najfajniejsze zajęcie, jakie mogło mi się trafić. I w dodatku jak płatne! Oszałamiająco. Tyle tylko że nie ma nic za darmo. Trzeba było wycisnąć z siebie hektolitry potu, żeby zasłużyć na takie wynagrodzenie. Kasa jest pożądana, ale bywa sprawą drugorzędną. Tak właśnie było ze mną. Kręciła mnie ta robota, żyłem w rytm otwierających się i zamykających światowych giełd. Zawsze uważałem, że nuda jest najgorszym wrogiem człowieka, za nic nie usiadłbym za biurkiem, codziennie wykonując podobne czynności. Organizm woła stop, a ty idziesz dalej Na szczęście miałem pożądane urozmaicenie, a do tego wyśrubowane cele, ciągły wyścig z kolegami, walkę z czasem i własnymi ograniczeniami. Do największych wrogów wysokiej wydajności należało chroniczne zmęczenie. Niedospanie zamulało mózg, nie pomagały kolejne kubki kawy. Na tę okazję miałem małe coś specjalnego. Nie nadużywałem tego, widziałem, co potrafią zrobić z człowieka. Niejeden kolega przedwcześnie się wypalił, chcąc zostać bogiem. Traktowałem je jak ostatnią deskę ratunku, nie narzędzie pracy, i dobrze na tym wychodziłem. Nie uzależniłem się, jeśli to kogoś interesuje. Wysiłek, który codziennie podejmowałem, dawał mi kopa, był podobny do wysokogórskiej wspinaczki, bez maski tlenowej. Organizm woła stop, a ty idziesz dalej, zmuszasz go do kolejnego wysiłku. Wspaniałe uczucie, jakby się było panem świata. Włączają się endorfiny, człowiek czuje się, jakby był na haju. I to jest to, tak właśnie należy żyć. Po dniu pełnym wrażeń, kiedy adrenalina buzuje w żyłach, trudno wyciszyć się na zawołanie, iść do domu i rozmawiać z żoną o tym, jak minął dzień. Trzeba odreagować, najlepiej przy kieliszku dobrego alkoholu. Nie miałbym czasu dla dziecka… Paula rozumiała wypady z korporacyjnymi kolegami do baru na jednego, potrzebę rozluźnienia i poimprezowania. Nigdy z tym nie przesadzałem, nawet nie ze względu na jej uczucia, tylko dlatego, że nazajutrz też jest dzień. Chciałem być w formie, żeby zakasować skacowanych kolegów. Praca była dla mnie ważna, ale nie zaniedbywałem Pauli, ją też kochałem. Była mądrą dziewczyną, nie próbowała mnie zatrzymać, nie chciała zmieniać według własnych wyobrażeń. Była dumna z moich osiągnięć, a ja cieszyłem się, że ją mam. Drugiej takiej nie znalazłbym, choćbym wbił zęby w skałę. Nasze małżeństwo było idealne, z czasem jednak Paula zmieniła się, jakby nie wystarczało jej to, co ma – piękny apartament, interesujące wyjazdy, dobry samochód i kochający, choć trochę nieobecny mąż. Zaczęła przebąkiwać o dziecku. Wytłumaczyłem jej, że przy naszym trybie życia nawet pies byłby z nami nieszczęśliwy, a co dopiero dziecko. A ona na to, że można to zmienić. Aż mną wstrząsnęło. Miałbym zaparkować w domu, kołysząc nosidełko z dzidziusiem? Nie byłem na to gotowy. Kiedyś, w przyszłości, jak najbardziej, ale jeszcze nie teraz. – Młodsza już nie będę – powiedziała znacząco Paula. – Jak wreszcie dojrzejesz do bycia ojcem, ja będę już siwa. Jeśli chcesz mieć dziecko ze mną, musisz wziąć pod uwagę upływ czasu. Mówiła rozsądnie, ale nie chciałem jej słuchać. Dzieciak to spore wyzwanie. Pracując tak jak teraz, nie byłbym obecny w jego życiu, a tego nie chciałem. Jeśli miałbym kiedykolwiek zostać tatą, to na pełnej petardzie, ze wszystkimi konsekwencjami, minus oczywiście karmienie piersią. Robiłbym wszystko to, co matka, bo wierzę we wspólne rodzicielstwo. Jeszcze nie teraz! Za dużo musiałbym poświęcić Niestety, w Paulę jakby diabeł wstąpił. Nie chciała mnie słuchać, wciąż wyjeżdżała z tekstami o dziecku. W końcu wsiadła mi na odpowiedzialność. Że niby jestem niedojrzały, nastolatek w ciele dorosłego mężczyzny. To naprawdę mnie wkurzyło. – Przez ręce tego małolata codziennie przepływają grube miliony – rozczapierzyłem palce i pomachałem jej przed nosem. Wzruszyła ramionami. – To tylko zabawy dużych chłopców, nic ciekawego. Uważała, że tylko zmienianie pieluch wrzeszczącemu niemowlakowi świadczy o dorosłości, więc powiedziałem, że hormony padły jej na mózg. Spojrzała na mnie dziwnie, jakbym ją zranił. – Nie spodziewałam się po tobie takich prymitywnych tekstów… – powiedziała cicho. – Nie są prymitywne, tylko prawdziwe – uparłem się. – A poza tym wydaje mi się, że od jakiegoś czasu się nie rozumiemy. – Co przez to rozumiesz? – Nie patrzymy w tym samym kierunku, nie mamy wspólnych celów. Próbujesz mnie zmusić do czegoś, na co tylko ty masz ochotę. To egoistyczne. Tego dnia Paula już się nie odezwała. Rozmowę podjęliśmy znacznie później, była identyczna w tonie, tylko jeszcze ostrzejsza. Przepychanki trwały kilka miesięcy. Już nie rozmawialiśmy o dziecku, tylko o nas. Każde słowo powodowało lawinę oskarżeń, źle się z tym czułem. Chyba wtedy rzuciłem propozycję rozstania. Zaskoczyła mnie, ale poczułem też ulgę – Odpocznijmy od siebie, nie wytrzymam dłużej tej atmosfery. Wynajmę sobie coś i wyprowadzę się. – Nie musisz, już spakowałam walizkę. Po resztę rzeczy przyjdę później – powiedziała Paula. Ostatnie miesiące bardzo dały mi się we znaki, zaakceptowałbym każde rozwiązanie, żeby tylko odzyskać względny spokój. Wyprowadziła się do rodziców, do małego, sennego miasteczka, w którym – jak się dowiedziałem – zatrudniła się w urzędzie gminy. Co znaczyło, że nie jest to sytuacja przejściowa… Paula wyjechała na dłużej, może nawet na zawsze. No i dobrze, baba z wozu, koniom lżej. Skupiłem się na pracy, dobrze mi szło, tylko czasem, z przyzwyczajenia, popatrywałem na ekran telefonu, czy nie przysłała mi wiadomości. Paula milczała. Zadzwoniła tylko do mnie raz, informując, że złożyła w sądzie papiery rozwodowe. Pytała, czy się zgadzam, a ja zapewniłem, że nie będę robił trudności. Rzuciłem się w wir pracy, byłem w tym dobry jak nigdy. Dociążałem się na maksa, żeby nie myśleć o Pauli. Zgodziłem się na rozstanie i nie odwołałbym tego, ale coś mnie uwierało, gdy pomyślałem, że Paula już nigdy nie przekroczy progu naszego apartamentu. Prosto z pracy, wieczorem, szedłem z kolegami do baru albo do klubu, żeby zabawić się, odreagować i zapomnieć. Pozwalałem sobie na trochę więcej, niż kiedy mieszkałem z Paulą, ale nadal byłem ostrożny. A jednak organizm powiedział w końcu „stop” Zasłabłem na ulicy, pogotowie wezwał Remek. On też, nie pytając mnie o zdanie, wysłał Pauli wiadomość, do którego szpitala mnie zawieziono. Nie odpowiedziała, może dlatego, że nigdy nie lubiła Remka. Uważała go za nieodpowiedzialnego idiotę, przez którego ręce przechodziły naprawdę duże pieniędzy. Wirtualnie, ma się rozumieć. Jej milczenie wytłumaczyłem sobie koniecznością zachowania separacji, która była niezbędna do uzyskania rozwodu, ale byłem zawiedziony. W końcu nie co dzień ma się stan przedzawałowy… Lekarze zalecili mi zmianę trybu życia. Powiedzieli, że jak będę się szanował, doczekam wnuków. Poinformowałem ich, że na tym akurat niespecjalnie mi zależy. – Pan z tych, co lubią szybko i ostro? Doktorze, adrenaliniarz nam się trafił – zwrócił się do starszego kolegi. Ten pokiwał głową. – Jak nie ureguluje pan życia, spotkamy się znowu – zastanowił się. – O ile będzie miał pan szczęście. Pańskie serce zbuntowało się, wysłało sygnał ostrzegawczy. Niech pan zapomni o podniecającej adrenalinie, od każdego uzależnienia można się odzwyczaić. – Przecież nie jestem narkomanem – oburzyłem się. – Wcale pana o to nie posądzam, po prostu lubi pan wyzwania. Przekraczanie granic napędza pański układ hormonalny i daje fantastycznego kopa do życia, bez tego nie umie pan żyć. Nie mylę się? To było poważne ostrzeżenie... Uśmiechnąłem się. Miał rację. Gdyby Paula to słyszała! Okazało się, że mnie też hormony padły na mózg… Wróciłem do pracy, ale to już nie było to. Bałem się rozkręcać na maksa, wystawiać organizm na kolejną próbę. Hamowałem, zmniejszyłem ilość wypijanej kawy. Powoli stawałem się nudnym urzędnikiem, moje reakcje i sposób szybkiego kojarzenia były na dramatycznie niskim poziomie. Tęsknie spoglądałem na ostatnią tabletkę, ale bałem się ją wziąć. Nie chciałem, żeby moje serce się zatrzymało, miałem jeszcze trochę do przeżycia. Nie osiągałem już pożądanych wyników. W dziale szybko to zauważono i nie pozostawiono mnie bez pomocy. Rozmowa z bezpośrednim przełożonym wyglądała jak towarzyska pogawędka z dobrym kumplem, ale znałem realia. To było poważne ostrzeżenie. – Stary, daj sobie czas – mówił Remek, patrząc mi uczciwie, po korporacyjnemu w oczy. – Nie jesteś w formie. Odpocznij, pojedź naokoło świata, wejdź na Mount Everest i wróć do nas. Będziemy czekać. Akurat! Wiedziałem równie dobrze jak on, że trybik w korporacyjnej machinie łatwo zastąpić nowym. Wezmą kogoś na moje miejsce, jakiegoś młodego wilczka, któremu para buzuje pod czachą, gotowego na wielkie wyzwania. Trochę pociągnie, póki się nie wypali. Może nie będzie tak dobry jak ja, ale przecież to nie mistrzostwa. Nada się. Zrobiłem to, o co prosił, a właściwie co nakazał mi Remek. Wziąłem zaległy urlop i wróciłem do domu. Był tak pusty, że wytrzymałem w nim tylko trzy dni, potem pojechałem do małego, sennego miasteczka, w którym zamieszkała Paula. Nic innego nie przyszło mi do głowy Może kierowała mną tęsknota, może ciekawość, jak ona sobie radzi, jak wygląda, czy czasem o mnie myśli? I najważniejsze, czy sobie kogoś znalazła… Właśnie z tych bliżej nieuświadomionych powodów nogi same zaniosły mnie pod dom teściów. Za pierwszym razem niczego nie dojrzałem, więc powtórzyłem manewr. Tym razem nie miałem szczęścia. Zobaczyłem, że firanka w oknie drgnęła, a chwilę później odezwała się moja komórka. Dzwoniła matka Pauli. – Miło, że wpadłeś. Zachodź do domu, nie stój tak na widoku, bo cię sąsiadka zobaczy – powiedziała wesoło. – Ale ja nie mogę – plątałem się, wściekły, że zostałem nakryty. – Możesz – zapewniła teściowa. – Pauli nie ma, poszła do pracy. Posiedzimy, pogadamy… Dawno cię nie widziałam, a zawsze lubiłam. Zachodź, ciasto upiekłam. – To idę – powiedziałem. Nie skusiłem się na ciasto, chciałem po prostu mieć tę wizytę za sobą. Teściowa była fajna, ale uparta, wiedziałem, że by mi nie odpuściła. Oderwałem plecy od wiaty przystankowej, przeszedłem przez szosę i zadzwoniłem do furtki. Zobaczyłem, jak wiele straciłem... W przytulnym salonie rodziców Pauli dowiedziałem się, że żona nadal mnie kocha, a nasza decyzja o rozwodzie jest do bani. Mam przemyśleć swoje postępowanie i naprawić to, co schrzaniłem. Mam nie być idiotą i zastanowić się, co jest w życiu ważne i czego naprawdę chcę. Do małżeństwa nikt mnie nie zmusza, nie, to nie, ale niech to będzie poważna decyzja, a nie podjęta pod wpływem chwili. W tymże salonie odkryłem, że może nie do końca zmarnowałem życie, może jest jeszcze czas, żeby naprawić, co się da, i zacząć wszystko od nowa. Długo przekonywałem do tego Paulę. W końcu uległa, ale pod pewnym warunkiem. Miałem zmienić pracę, która mnie zabija. Zgodziłem się, myśląc, że i tak nie miałbym łatwego powrotu na giełdowy parkiet, a na wysiłki nie byłem gotowy. Nie śpieszyłem się też do powrotu do domu. Zostałem z Paulą i szukam ciekawego pomysłu na siebie. Miałem kilka pomysłów, ale ostały się tylko dwa, pozostałe żona zbojkotowała jako zbyt absorbujące. Powiedziała, że teraz przyszedł czas na cieszenie się życiem, i to było najmądrzejsze, co ostatnio słyszałem. Czytaj także:„Córki wspierały mnie po śmierci żony - dopóki się nie zakochałem. Teraz małpy upokarzają moją ukochaną i biją się o spadek”„Mąż to cham i prostak, ale dzieci widzą w nim ideał. Kiedy postanowiłam, że się z nim rozwiodę, zaczęły mną pomiata攄Po napadzie, szefowa wpadła w paranoję i żyła w ciągłym strachu. Ochronić miał ją pies, który... prawie zagryzł jej ojca”
E.W.-M.: Kiedy podejmujemy decyzję o rozstaniu i mówimy o tym dziecku, warto podkreślać, że rozwodzimy się ze sobą, a nie z nim. Dla niego zawsze będziemy mamą i tatą. Opowiedzmy mu o tym, co krok po kroku będzie się działo. Jak będzie wyglądać przeprowadzka lub wyprowadzka, jak zostanie zorganizowane nowe życie.
Podjęcie decyzji o rozwodzie zawsze wiąże się z wieloma pytaniami i wątpliwościami. Kiedy ostatecznie nie widać innego wyjścia, pozostaje jeszcze jedna ważna kwestia. Jak powiedzieć o tym drugiej stronie? Wbrew pozorom nie jest łatwe zadanie. Jak rozmawiać z mężem o rozwodzie? O tym można przeczytać poniżej! Przygotowanie się do rozmowy z mężem przed rozwodem Zanim w ogóle dojdzie do rozmowy z mężem o rozwodzie, kobieta powinna się odpowiednio przygotować. Oczywiście nie chodzi o to, aby wyszykowała się, jak na randkę, a jedynie ułożyła sobie w głowie co, tak naprawdę chce powiedzieć. W pierwszej kolejności powinna spisać listę argumentów, na której znajdą się powody, które ostatecznie wpłynęły na jej decyzję. Podczas jej sporządzania nie może być subiektywna. Z reguły za rozwód odpowiedzialne są obie strony. W końcu nikt nie jest idealny. Niech na liście znajdą się też przewinienia żony, które pomogą zrozumieć mężowi, że ich relacja jest na tyle zła, że nie ma sensu jej ratować. Kolejnym krokiem jest wybór miejsca. Rozmowa z mężem o rozwodzie z całą pewnością nie będzie przyjemna, dlatego lepiej będzie, jeżeli odbędzie się bez obecności świadków np. w domu. W przypadku małżeństw z nieletnimi dziećmi warto zadbać o to, aby w tym czasie były nieobecne. Z czasem i tak dowiedzą się o rozstaniu rodziców, ale na pewno nie muszą być obecne w trakcie rozmowy. Ostatnim istotnym elementem jest to, aby żona przygotowała się psychicznie. Musi być całkowicie przekonana, że nie widzi żadnych szans na uratowanie małżeństwa i żadne inne rozwiązania nie wchodzą w grę. Ustalenie planu działania Kobieta, która przygotowała się już do rozmowy z mężem o rozwodzie, powinna mieć świadomość, że najprawdopodobniej nie będzie ona przebiegała w przyjaznej atmosferze. W związku z tym nie zaszkodzi, jeśli wcześniej przeanalizuje możliwe scenariusze i zadba o własne dobro. Musi uwzględnić, chociażby kwestie finansowe, czy mieszkalne. Wątpliwe jest to, aby małżonkowie nadal wspólnie mieszkali, a skoro to żona zdecydowała się na rozwód, to być może właśnie ona powinna się wyprowadzić. W przypadku, gdy nie będzie chciała opuścić mieszkania i oczekiwała, że zrobi to mąż, to koniecznie musi mu dać trochę czasu, aby mógł znaleźć sobie nowe lokum. Równie ważne są finanse. Rozwód to nie tylko rozstanie, ale też przerwanie więzi gospodarczej. Kobieta musi zatroszczyć się o to, aby jej decyzja nie kosztowała ją zbyt dużo. W stosunkowo lepszej sytuacji są panie, które mają własne dochody i są niezależne od mężczyzn. Rozmowa z mężem o rozwodzie Nadszedł czas przeprowadzenia rozmowy z mężem o rozwodzie. Mimo że emocji na pewno nie zabraknie, to trzeba spróbować je poskromić. Krzyki, czy wzajemne oskarżenia nigdy nie są dobrym doradcą. Dlatego też kobieta musi uzbroić się w cierpliwość i spokój. Tylko w ten sposób zwiększą się szanse, na to, aby wszystko przebiegło kulturalnie i w miarę łagodnie. Poza tym pod żadnym pozorem w jej głosie i słowach nie może być wyczuwalna nawet krzta wątpliwości, ponieważ jej wahanie da mężowi złudne nadzieje na to, że jest jeszcze jakakolwiek szansa na uratowanie małżeństwa. Wskazany jest tryb oznajmujący zamiast przypuszczalnego. Co więcej, kobieta musi pozwolić powiedzieć mężowi, co on myśli o rozwodzie. Nawet jeśli jego słowa będą bolesne i krzywdzące. Z drugiej strony może podzielać zdanie żony, tylko sam nie miał odwagi zrobić pierwszego kroku. Najważniejsze jest jednak to, aby mężczyzna dowiedział się o rozwodzie, zanim w jego ręce trafi pozew. Jeżeli ten moment zostanie przeoczony, to żadna rozmowa nie pomoże. Pojawi się nie tylko złość, ale też smutek, rozgoryczenie, a nawet poczucie zdrady. Będzie to miało istotny wpływ na przebieg samego rozwodu i dalsze relacje po jego orzeczeniu. Choć wiele małżeństw po rozstaniu nie utrzymuje ze sobą kontaktu, to te, które mają nieletnie dzieci, nie mają takiej możliwości. W trakcie rozwodu nie można o nich zapominać. Dzieci nie są winne temu, że rodzicom się nie udało.
Nie należy dodawać emocji Dzieci i tak bardzo martwią się z powodu rozwodu, więc trzeba być absolutnie spokojni. Zebrani powiedzieć o rozwodzie, pochwal się, że wszystko, co się dzieje – normalnie i naturalnie. Wyjaśnij, że są one dokładnie takie same będą rozmawiać z mamą i tatą, dziadkami, tylko w różne dni.
Witam. Mam 27 lat i jestem po rozwodzie. Nie mam dzieci. W grudniu poznałam męźczyznę, który jest cały czas w trakcie rozwodu, rozprawę drugą ma 18 nastego czyli w poniedziałek. On ma z tą kobietą malutkie dziecko, ale z punktu mojego widzenia i obserwacji związek nie był do odratowania od począt